Damian Świtoń: Ile to już lat w samorządzie panie burmistrzu?
Wojciech Lis: Umowę o pracę mam od 2003 roku. Natomiast z samorządem związany byłem już od 1998 roku, jako tłumacz języka niemieckiego.
Koniec kadencji to okazja do swego rodzaju podsumowań. Co w ciągu tych 4 ostatnich lat udało się zrobić, z czego jest pan szczególnie dumny?
Moim zdaniem była to bardzo owocna kadencja. Podam kilka przykładów. W mojej ocenie bardzo mocnych. Wręcz pokusiłbym się o takie stwierdzenie, że gdyby na jedną kadencję przypadał choć jeden taki przykład, można by tę kadencję nazwać dobrą.
Było to przejęcie dworca kolejowego w Wolsztynie, przywrócenie ruchu wolsztyńskich parowozów, uregulowanie spraw ze spadkobiercami odnośnie zespołu pałacowo - parkowego w Wolsztynie, czyli rzeczy niezmiernie ważnej dla miasta, związanej z jego historią. Kolejną bardzo ważną kwestią była wspólna inwestycja gmin tworzących powiat, powiatu i szpitala. Mowa tu oczywiście o budowie bloku "F" przy wolsztyńskim szpitalu. Była to sprawa, o której od bardzo dawna dyskutowano. My udowodniliśmy, że współpraca samorządów oraz współpraca między gminą a powiatem jest możliwa, dzięki czemu ten budynek powstał w ciągu zaledwie roku.
Wspomniał pan o pałacu. Jak wygląda sytuacja z nim związana?
Muszę powiedzieć, że już teraz śpię spokojnie. Rozmawiałem z kilkunastoma zainteresowanymi podmiotami. Od samego początku podtrzymywałem stanowisko i wizję na ten pałac (hotel i ogólnodostępna restauracja wzorem lat ubiegłych). Termin składania ofert jeszcze nie upłynął, ale nie zdradzając szczegółów mogę powiedzieć, że mamy ciekawą ofertę.
Czy jest coś, czego nie udało się zrealizować podczas mijającej kadencji, a na czym panu bardzo zależało?
Obejmując stanowisko burmistrza zostałem obdarowany przez wyborców dużym zaufaniem ale i sporymi oczekiwaniami. Wiele procesów inwestycyjnych, to procesy bardzo długie. Można tu podać przykład ścieżek rowerowych, o których w ostatnim czasie jest bardzo głośno. Samo fizyczne działanie na gruncie jest ostatnim i najkrótszym etapem w procesie inwestycyjnym. Wiem doskonale, że między innymi w przypadku tych ścieżek, oczekiwania były bardzo duże, co do terminu realizacji. Mimo wydłużonej procedury związanej z uzyskaniem pozwolenia na budowę inwestycje te realizujemy wspólnie z WZDW w Poznaniu pozyskując na ich wykonanie znaczną kwotę dofinansowania w wysokości 50% całkowitych kosztów inwestycji (mam na myśli ścieżki Karpicko – Barłożnia Wolsztyńska oraz Stary Widzim – Wroniawy). Obecnie jesteśmy po przetargach, inwestycje rozpoczną się jeszcze w tym roku a zakończą w pierwszej połowie 2019 roku.
Ubiega się pan o reelekcję w najbliższych wyborach samorządowych. Czy pamięta pan dlaczego zdecydował się ubiegać o fotel burmistrza 4 lata temu i czy teraz motywacja jest taka sama?
Ta decyzja dojrzewała we mnie bardzo długo. Zanim zostałem burmistrzem byłem radnym rady powiatu. Wartości, o których wtedy mówiłem, czyli uczciwość, dialog i współpraca są swego rodzaju filarami zrównoważonego rozwoju miasta i gminy w wielu aspektach. Teraz kandydując zamierzam poddać się weryfikacji wyborców. W ciągu tych 4 lat udało się zrobić bardzo dużo, ale i rozpocząć wiele inwestycji, które teraz są na etapie uzgodnień zarówno formalnych jak i prawnych. One będą realizowane w nadchodzącej kadencji. Jednym słowem chciałbym móc dokończyć to, co zacząłem.
Co było największym wyzwaniem gdy 4 lata temu obejmował pan fotel burmistrza?
Tych wyzwań było kilka. Wymienić mogę wspomniane wcześniej przejęcie dworca kolejowego. Kolejną kwestią była sprawa szpitala. Wtedy dobrze wiedzieliśmy, że nie ma czasu do stracenia i szpital musi zostać dostosowany. Kwestie związane z pałacem i parkiem również były dużym wyzwaniem. Jest jedna rzecz, o której chyba nikt w 2014 roku nie myślał. Mówię tutaj o reformie oświaty. Jest to projekt, który w mojej ocenie udał się w Wolsztynie wdrożyć z sukcesem. Bez protestów i pikiet. W zakresie oświaty zmodernizowaliśmy oraz przebudowaliśmy wiele placówek szkolnych podnosząc jednocześnie standard obiektów oświatowych.
Cztery lata temu zdecydowanie wygrał pan w wyborach. W tym roku ma pan aż 4 kontrkandydatów. Czy obawia się ich pan?
Mam tyle samo kontrkandydatów co cztery lata temu. Każdego z nich szanuję i nikogo nie lekceważę. Ocena kandydatów należy do wyborców.
Pański program wyborczy sprzed 4 lat opierał się na trzech wartościach. Uczciwości, dialogu i współpracy. Czy uważa pan, że udało się mu pozostać wiernym tym wartościom do końca?
Nadal bardzo chcę bazować na tych wartościach. Ten bezpieczny i zrównoważony rozwój, o którym tak często mówię, ma dotyczyć wszelkich aspektów gminy Wolsztyn. Ma być to rozwój zarówno gospodarczy, ekonomiczny, ekologiczny, jak i społeczny. Chcemy rozwijać również turystykę. Cztery lata temu ubiegając się o fotel burmistrza, wiedziałem i wiem nadal, że gmina Wolsztyn to miasto i 23 wsie sołeckie. Staramy się wspólnie z mieszkańcami identyfikować ich potrzeby a następnie planować ich realizację poprzez stosowne inwestycje. Na zebraniach wiejskich często powtarzam, że gmina jest jak rodzina. W większości rodzin, wydając pieniądze, zastanawiamy się co zrobić i kupić w pierwszej kolejności. Zadowolenie mieszkańców całej gminy jest olbrzymim wyzwaniem i odpowiedzialnością.
Wtedy postulował pan, że celem nr 1 powinno być zahamowanie odpływu rodzimych firm z Wolsztyna do gmin ościennych a następnie przyciągnięcie nowych inwestorów. Czy udało się zrealizować te założenia?
W dużej mierze stawiamy na zrównoważony rozwój przedsiębiorczości na terenie naszej gminy. Cieszę się, że przygotowane przez nas w tej kadencji, miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego obejmują rekordową ilość terenów pod aktywizację gospodarczą. Mowa tu o około 120 hektarach. Pierwsze tereny inwestycyjne za oczyszczalnią ścieków w Wolsztynie przy drodze 305 to ok. 38 hektarów. Bardzo cieszę się, że w pierwszym przetargu po działki sięgnęły firmy z Wolsztyna. Dla mnie jest to znak, że te przedsiębiorstwa mimo bardzo niskiego bezrobocia w powiecie wolsztyńskim (poniżej 2%), wiążą swoją przyszłość właśnie z Wolsztynem. Firmy, które funkcjonują od jakiegoś czasu w Wolsztynie rozbudowują się i doceniają 3 - letnie ulgi, które wprowadziliśmy dla przedsiębiorców od nowo wybudowanych obiektów. To wszystko bardzo cieszy.
Podczas jednej z Sesji Rady Gminy jeden z radnych zarzucił panu promowanie własnej osoby w mediach za pieniądze podatników. Chodziło wtedy o materiał promocyjny z wizyty u prezydenta, w której uczestniczył pan m. in ze starostą wolsztyńskim. Tekst opisujący to wydarzenie ukazał się w jednej z lokalnych gazet. A przecież obiecywał pan, że będzie się wystrzegał takich praktyk. Jak się pan do tego ustosunkuje?
Dziękuję za to pytanie! Obejmując urząd burmistrza zlikwidowałem wydawaną przez Urząd Miejski gazetę. Był to informator, na którego dwunastu stronach czasem zobaczyć można było około dwudziestu zdjęć osób z głównego kierownictwa. Wizyta u prezydenta, o której pan wspomniał była w mojej ocenie, bardzo ważnym i podniosłym wydarzeniem, o którym gazety powinny napisać same. Ubolewam, że tak się nie stało. Poruszył pan, moim zdaniem bardzo wrażliwy temat, odnośnie relacjonowania, tego co dzieje się w mieście, tego co robimy dla mieszkańców i co dla nich jest ważne. Tak, jestem przeciwny promowaniu własnej osoby za pieniądze podatników i proszę spojrzeć wstecz. Na przestrzeni całej mijającej kadencji, nigdy nie było wywiadu ze mną, gdzie prezentowałbym siebie i mówił czego Wojciechowi Lisowi udało się dokonać. Natomiast są pewne wydarzenia, na tyle ważne dla naszej lokalnej społeczności, o których media powinny moim zdaniem same z siebie informować i nie żądać za to pieniędzy.
Jak wyglądała sytuacja finansowa gminy podczas tej kadencji?
Sytuacja finansowa gminy wygląda dobrze. Podczas ostatniej Sesji Rady Gminy, czytałem sprawozdanie z wykonania budżetu za ostatnie sześć miesięcy, które dowodzi tej dobrej sytuacji. Podobnie było przy okazji czerwcowej sesji, na której udzielano mi absolutorium za wykonanie budżetu. Współczynniki zadłużenia stawiają nas na bardzo dobrym, bezpiecznym pułapie. W ostatniej perspektywie sięgamy po duże zewnętrzne środki unijne. Chcemy po nie nadal sięgać, bo to ostatnia szansa by wybudować coś z udziałem tych zewnętrznych środków. W ostatnich latach wydajemy znacznie więcej na inwestycje a w naszym sąsiedztwie najwięcej w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Dzieje się tak między innymi dlatego, że prowadzimy bardzo efektywną politykę pozyskiwania środków zewnętrznych bez których tak naprawdę wiele inwestycji nie byłoby możliwych do zrealizowania w tak krótkim czasie.
Co będzie dla pana priorytetem w nadchodzącej kadencji jeśli wyborcy zaufają panu po raz kolejny?
Priorytetem będzie dla mnie wspomniany już wcześniej, zrównoważony rozwój. Jest wiele bardzo ważnych zadań, które w tej następnej kadencji chciałbym móc zrealizować. Ruszy długo oczekiwana przebudowa dworca, ma powstać zgodnie ze zwycięską koncepcją zintegrowane centrum komunikacyjne. Udało nam się w ostatnim czasie ten projekt na tyle zmodyfikować, by w tym centrum przy udziale środków zewnętrznych, o które się ubiegamy, pojawiło się małe kino społecznościowe dla trzydziestu widzów. Będę zwracał uwagę na dalszy rozwój najogólniej mówiąc infrastruktury drogowej i oświetleniowej. Dużym wyzwaniem będzie rozwój turystyki z wykorzystaniem naszych jezior np. miasteczko kolejowe, pod którego budowę pozyskaliśmy tereny po przeciwległej stronie dworca w bardzo atrakcyjnym terenie w sąsiedztwie Jeziora Berzyńskiego. Bardzo ważna będzie kwestia parku i kąpieliska z oczyszczoną wodą. W tej sprawie współpracujemy z uniwersytetem z Poznania. Będzie to przedsięwzięcie z pewnością bardzo skomplikowane, wymagające wielu uzgodnień i dokumentów. Nie zapominamy o osobach starszych. W tej kadencji udało nam się wybudować dom dziennego pobytu. Inną formą opieki nad osobami chorymi będzie środowiskowy dom samopomocy. Myślimy także o centrum kultury z salą widowiskową przy ulicy Komorowskiej w Wolsztynie. Niebawem rusza przebudowa MOSIR-u z hotelem (jesteśmy po przetargu na to zadanie).
Wybory już 21 października. Dlaczego mieszkańcy powinni oddać swój głos właśnie na pana? Co takiego ma pan, czego innym kandydatom brakuje?
Wydaje mi się, że przez ostatnie 4 lata, ale nie tylko, dałem się poznać mieszkańcom jako osoba, która pozostawi po sobie pozytywny ślad. Jak już wspominałem, na gminę spoglądam przez pryzmat miasta i 23 wsi sołeckich. Wybierając inwestycje, które realizowane będą w pierwszej kolejności, mając na uwadze zrównoważony rozwój, potrafię patrzeć przez pryzmat całej gminy i realnie nie obiecując rzeczy niemożliwych do zrealizowania. Ponadto mam już pewne doświadczenie związane z kilkunastoletnią pracą w samorządzie. Jestem osobą, która potrafi godzić. Nie przypominam sobie wielkich sporów, które by mnie z kimkolwiek mocno poróżniły. A tutaj właśnie takiej zgody trzeba bo jak wszyscy wiemy zgoda buduje a niezgoda rujnuje.